piątek, 26 sierpnia 2011

Życiowe decyzje

zdjęcie z sieci

Trzeba w życiu czasem podjąć ważne decyzje.Marzę by wsiąść na okręt i odpłynąć w siną dal,zdając się tylko na wiatr,gdzie mnie poniesie tam założę swoją osadę. Stoję przed taką decyzją i nie wiem co zrobić.
Tym bardziej ciężko ,kiedy jest się zdanym samym na siebie i przez lata miało się strasznie niską samoocenę.
Kiedy rodzice przez całe życie cię tylko krytykują i zawsze znajdą jakieś ale ,choćby nie wiem jaki sukces by się odniosło,kiedy nie ma w nikim żadnego wsparcia,tylko gesty politowania...powiedzcie-jak podjąć decyzję o całkowitej zmianie swojego życia? Zmianie pracy,miejsca zamieszkania,pogodzenia szkoły i przedszkola dzieci...i namówienia do tego swojej drugiej połowy.

Pewnie jest wśród was osoba,która podjęła takie wyzwanie.Czy to jest realne,do przejścia,proszę dajcie mi nadzieję,bo dłużej nie mogę żyć tak jak żyję obecnie.
Może jakaś wróżka by mi tarota postawiła?
Nie mam sama odwagi ,muszę mieć choć cień nadziei,że to może się udać.

Nie było mnie tu długo ,bo ostatnio nie jestem w stanie prowadzić bloga,myślałam o jego zamknięciu.Moje myśli krążą tylko wokół jednej rzeczy:zacząć wszystko od nowa....tylko jak.
Jestem psychicznie wykończona i wiem że nie będzie wesoło jak nie znajdę wyjścia z tej sytuacji.
Na wszystkich się to odbija konkretnie.
Czy ziści się kiedyś moje marzenie o własnym domu?Bardzo w to wierzyłam,bo podobno jak się bardzo czegoś chce to...ale nie wystarczy chcieć i coś w tym kierunku robić,niestety potrzeba jeszcze sporo szczęścia.

Myślę o Śląsku(mam tam rodzinę),może ktoś chce otworzyć jakiś artystyczny interes z niezrównoważoną wariatką ,mającą głowę pełną pomysłów..........czekam na jakiś znak z góry:)

Help!


28 komentarzy:

Skandynawska_Indianka pisze...

Uwierz w siebie!robisz takie piękne rzeczy,a tak nisko się cenisz;( jeśli jesteś przekonana o tym,że taka zmiana jest Ci potrzebna,to podejmij to wyzwanie...na początku na pewno będzie ciężko,ale jeśli nie spróbujesz,to nigdy się nie dowiesz,a być może ta jedna decyzja zmieni całe Twoje życie!i nie łam się,masz dla kogo żyć!a szczęśliwa Mama to szczęśliwe dzieci:)życzę powodzenia i trzymam kciuki,żeby ci się udało!
skandynawska.indianka@gmail.com

Anonimowy pisze...

to trudne to bardzo trudne doradzac komus bo wiesz dobrymi radami jest pieklo wybrukowane, poza tym przeciez nie wiem jakie masz zmartwienia, czego one dotycza,interes musi sie krecic, musi przynosic pieniadze, wiec jesli chcesz jakis biznes atyst. otworzyc to cizka sprawa w malym miescie, na biznes hobby mozna sobie tylko pozwolic jesli ma sie pieniadze.Ja swojego czasu zmienilam radykalnie swoje zycie o 180° udalo sie, decyje musialm podjac sama, bylo ciezko, bardzo ciezko,i trudno powiedziec czy wiara w zmiany mi pomogla po prostu musialam dzialac, bo czulam ze psychicznie nie wytrzymam, musisz wyleczyc swoja nika samoocene, ale to mozesz zrobic tylko ty sama nikt ci w tym nie pomoze, powodzenia

ARTYSTKA26 pisze...

Myślę, że warto zaryzykować, inaczej nigdy się nie dowiesz jak by to było gdybyś nie spróbowała. Piękne rzeczy tworzysz-mi najbardziej podoba się ten dziecięcy aniołek i ta lala którą podarowałaś w wymiance lalkowej:) Musisz uwierzyć w siebie!!!! Nie znam Cię, tylko tyle co z Twojego bloga- wydajesz mi się bardzo sympatyczną osobą i chciałabym się może kiedyś z Tobą spotkać. Odnośnie interesu artystycznego to także chciałabym coś kiedyś spróbować- myślę, że w większym mieście są naprawdę szanse. Trzeba oczywiście mieć dobrą lokalizacje i sporo wkładu na początek, którego niestety mi brakuje:( Spróbuj powystawiać swoje prace w różnych galeriach, może na targach rękodzieła? Sama mam taki zamiar:)Uwierz w siebie!!!!! Powodzenia i trzymam mocno za Ciebie kciuki:)))
Pozdrawiam serdecznie- ARTYSTKA26
http://kasiulkowetwory.blogspot.com

Peninia / Gosia pisze...

Gosiu najważniejsze to uwierzyć w siebie. Ja podjęłam taką decyzję o zmianie miejsca zamieszkania...nie jest łatwo...mogę to przyznać.Wiele krytyki i gadania...że po co, na co itp. Zamykam uszy i do przodu.
Teraz jeszcze muszę podjąć krok o zmianie pracy:)
Mam już pomysł na własny biznes...tylko szukam właśnie osoby,która pomogła by mi w tym.Bo samej będzie ciężko.
Może pomyślisz o przeprowadzeniu się w moje strony...cisza,spokój i lasy. Pisz...wiesz,że jestem:)Trzymam kciuki mocno!!!

burana25 pisze...

Polecam Śląsk, tak ;-) Sama tu zamieszkałam, zaczynając wszystko od nowa i... udało się ;-) A przynajmniej jestem na dobrej drodze ;-) Rodzice, choć nie robią tego złośliwie, moga wielka krzywde zrobić. dlatego nawet się nie wahaj... Udusisz się, jeśli nie pójdziesz naprzód... Osoba tak uzdolniona jak Ty, nie może cierpieć na niską samoocenę, nie może pograżać się w marazmie, chocby ze wzgledu na nas: przeglądających Twojego bloga i zachwycających się tymi cudami, które tworzysz... ;-) Chciec - to móc... Wierz mi. Jesli nawet nie masz pomysłu jak to zrobić - chciej tego, a rozwiązanie samo się znajdzie. Najważniejsze: nie poddawac się złym myślom, nie dopuszczac do siebie w tym okresie ludzi toksycznych, czy też takich, którzy nie sa dla ciebie inspiracją... Mów jak najwięcej o tym czego chcesz, czego pragniesz, co czujesz... zmienisz swoje wnetrze, a po tym już prosta droga do zmiany swojego świata, choćby to miało być tylko najbliższe otoczenie. Nie, ja Ci tego nie życzę... Ja WIEM, ze jesteś w stanie osiągnąć to, czego pragniesz... Bo kazdy jest w stanie, tylko nie każdy chce... Bycie szczęśliwym - to ciężka praca. Łatwiej jest się zamartwiać i narzekać. Dlatego podwijaj rekawy, twórz jak najwięcej, pisz do nas, mów do bliskich, załatw sobie kółko wzajemnej adoracji, a odzyskasz skrzydła i wszystko stanie się łatwiejsze.

lejdik pisze...

Odezwij się do mnie na GG jak będziesz chciała pogadać:))Pozdrawiam.

Boża Siłaczka pisze...

Skandynawska_Indianka-witaj,tak właśnie ta myśl o dzieciach pcha mnie do tej decyzji.Bo co im po takiej okropnej ,sfrustrowanej matce,one nie zrozumieja dlaczego tak się zachowuję.
blogniedzielny-zawsze cenię twoje mądre słowa.Wiem nie mogę wszystkiego opowiedzieć całemu swiatu i czekac na gotową receptę na życie,ale takie przykłady wzięcia byka za rogi mobilizują-dzięki
Artystka26-wiesz jak nic sie nie sprzedaje,to jak tu wierzyć.Jak wszystko idzie po grudzie to człowiek zaczyna mysleć,że szczęście gdzieś cię mija szerokim łukiem.
Peninia-dziękuję ci za wsparcie i zaufanie.Napiszę jak tylko zbiorę się w sobie.
burana25-tylko dzieki najbliższej przyjaciółce jeszcze żyję,to ona mnie tu trzyma.
Lejdik-moje GG juz dawno nie używane,jak mi się uda je uruchomić napiszę.Dziękuję wam za te słowa,chciałabym w nie wierzyć.

MAMURDA pisze...

Na początku powiem tak:
Jesteś bardzo zdolna-nie słodzę to są fakty!!!
Porozmawiaj sama ze sobą czego chcesz od życia.
Potem pogadaj z mężem i ustalcie czego wspólnie chcecie lub nie chcecie- to ważne, macie dzieci, a one są najważniejsze.
Zanim się przeprowadzisz to poszukaj pracy, bo z tym wcale nie jest dobrze nawet na śląsku.
I najważniejsza rzecz: Chcieć znaczy móc!!!
Pozdrawiam ciepło i gdybyś chciała pogadać jestem do dyspozycji mamurda1@wp.pl

Atena pisze...

Ciezko cos komus radzic, ale uwierz w siebie to pierwszy i najwazniejszay krok. Ja swoje zycie kiedys zmienilam diametralnie z przniesieniem sie nie do innego miasta ale innego kraju, na poczatku bylo ciezko, teskno, ale teraz wiem ze podjelam najwlasciwsza decyzje, czego Tobie zycze.
A Slask goraco polecam :)))
POzdrawiam

Anonimowy pisze...

witam, podczytuje pani blog ale pierwszy raz pisze... mysle co tu doradzic, jest pani zdolna osoba z artystycznym zacieciem, sklep to dobry pomysl ale powinna pani zglosic sie do kilkunastu galerii internetowych ze swoimi pracami,bo do sklepu zadko kto trafia a galerie i sklepy intern. reklamuja sie na roznych portalach i w gazetach, wtedy ruszy sie mocno pani sprzedaz, i bedzie mozna myslec o przeprowadzce majac w miare pewny dochod, pisze tak ,poniewaz mam przyklad moich dzieci, niecaly rok temu otworzyli w necie sklep .pozniej weszli do galerii, a teraz jezdza na rozne targi rekodziela a galeria same proponuja wspolprace, zupelnie sie przekwalifikowali i zarabiaja nawet niezle...splacaja dom na ratyy i nzyja wiec podziwiam ich przedsiebiorczosc,ja osoba na etacie w budzetowce nie mam zwyczajnie sily na taka prace po pracy bo jestem wypompowana, ale na emeryturze na pewno im pomoge jeszcze bardziej rozwinac skrzydla, prosze sie wiec nie bac tylko zaczac od rozwiniecia skrzydel w necie a jak juz pojdzie to wszystko w realna kase to wtedy myslec o przeprowadzce. wiem ze byly jakies preferencyjne programy dotyczace zusu i kredytow dla ludzi otwierajacych biznes w necie, tylko trzeba poszukac, zycze pozytywnego myslenia i posiedzenia w necie, musi sie udac, ma pani lekka reke do prac plastycznych,niestety brakuje pani takiego mocnego kopniaka, trzymam kciuki, anna z wlkp

Anonimowy pisze...

przepraszam za bledy i literowki ale zwyczajnie niedowidze a okulary zasialam gdzies w domu, pozdrawiam, ann z wlkp

Edyta pisze...

Witaj, Nie będę Ci doradzała bo sama takiej decyzji nigdy nie musiałam podejmować. Rozumiem jednak jak może Ci być trudno gdy zamiast wsparcia otrzymujesz tylko słowa krytyki, oj doskonale rozumiem.
Bardzo lubię zaglądać do Ciebie i podglądać co tworzysz oraz Twoje cudne zdjęcia i dlatego było by mi bardzo szkoda gdybyś zarzuciła prowadzenie bloga.
Myślę, że czy to na Śląsku czy w innym miejscu w Polsce zawsze znajdą się galerie rękodzielnicze, które będą zainteresowane sprzedażą Twoich prac. A to zawsze jakiś początek.
Życzę Ci powodzenia i trzymam kciuki

lejdik pisze...

Gosia, to powiem w skrócie:
- prowadzisz działalność gospodarczą, masz duże możliwości! Wystawiaj swoje prace w dobrych galeriach w sieci, reklamuj gdzie to możliwe,
- wystaw aukcje na allegro, pokaż się większej rzeszy użytkowników,
- objedź wszystkie galerie i sklepy z upominkami blisko swego miejsca zamieszkania, zaproponuj swoje prace w komis lub na sprzedaż
(anioły sprzedają się dobrze, ludzie kochają skrzydlatych opiekunów)
- zorientuj się gdzie i kiedy organizowane są kiermasze rękodzieła w Twoich okolicach- weź w nich udział, prócz realnych pieniążków znajdziesz tam również fajne, ciekawe znajomości.
- ...odetnij pępowinę łączącą Cię z rodzicami...jesteś już dużą dziewczynką, dorosłe życie nie jest łatwe, ale ma też swoje dobre strony, możesz tupnąć nogą, masz do tego prawo:))
ps pamiętasz jak Cię namawiałam do utworzenia bloga?Byłaś pełna wątpliwości- sama widzisz dzisiaj, że całkiem niepotrzebnie!!Masz tylu wirtualnych, wspierających przyjaciół, uwierz w siebie, jesteś świetna, masz ogromny talent!
cd na gg...jak znajdziesz czas i ochotę:))
A co do wyjazdu na Śląsk...cudów nie ma, niestety to nie jest już Śląsk lat 70-tych, więc przyjedź tutaj tylko wtedy gdy będziesz miała zagwarantowaną pracę..i pamiętaj o kosztach utrzymania, wynajęcie mieszkania dużo kosztuje.
Mieszkam na pograniczu śląska i małopolski, lekko nie jest, jak wszędzie w kraju..jak zarobisz na początek 1200zł i Twój mąż drugie tyle, nie będzie Was stać na utrzymanie siebie i dzieci.

Boża Siłaczka pisze...

A więc tak,co do wystawiania w galeriach to mając dofinansowanie nie mogę podjąć żadnej innej pracy,tak wynika z umowy:(A więc żaden komis nie wchodzi w grę.Zgłaszało się do mnie już wiele galerii,ale musiałam odmawiać.Dopiero w listopadzie będę mogła podziałać.Niestety coraz częściej potwierdza się fakt,że sprzedaje się to co jest tanie i jako tako wygląda.Bronię się nogami i rękami żeby nie odwalać jakiejś chałtury ,ale za lepszej jakości prace muszę więcej wycenić.Nie potrafię robić czegoś wbrew sobie.Galerie którymi byłam zainteresowana ja,niestety nie były zainteresowane moimi pracami.
Co do zmiany miejsca to myślałam załapać jakąś pracę w szkole jako plastyk na parę godzin i resztę wykorzystać na tworzenie swoich rzeczy.Bo inaczej tego nie widzę.Mam pomysły ale brak funduszy na lokal.Niestety w domu nie mam warunków na tworzenie a tym bardziej na przechowywanie prac.Dzieci wszystko wyciągną.Niestety z wynajętego lokalu dla firmy nie mogę korzystać,bo to jest w domu wspólniczki która musiała wyprowadzić się 100km dalej.
Lejdik u mnie w okolicy zamykają wszystkie galerie,desy itp.Bankrutują.Odkryłam jedną małą galeryjkę,przygotowuję do niej prace,ale co będzie nie wiem.
Na allegro trzeba już coś sprzedać,żeby jakoś się wypozycjonować.Bo tak to prawie zero wejść.Lejdik może na facbooku
jesteś bo moje gg amba wcięła i teraz zresztą z innego kompa piszę .W starym ta głupia przeglądarka mi utrudnia wejście na blog.
Dziękuję wam za rady,reklamuję się gdzie się da,wrzucam ulotki do domków i cisza.Nie wiem co źle robię::( Najbliższe festyny gdzie mogę dotrzeć to skansen,ale tam mnie nie chcą bo po znajomości tylko wciskają.Dalej żeby ruszyć,trzeba mieć jakiś stolik i gdzies zapakować.Na męża nie mam co liczyć że mnie zawiezie,a sama nie dam rady.Zresztą musi ktoś dzieci pilnować.Ot i takie życie
Pakować się w kredyt hipoteczny?Chyba nie ma wyjścia.

lejdik pisze...

Kochana, a z czego ten kredyt spłacisz?:>
Możesz mi podesłać fragment tej umowy??Ja kompletnie nie rozumiem dlaczego Ty odrzucasz propozycje galerii?????Przecież to Twój rynek zbytu , to jaka to umowa jest??:> Możesz mieć działalność i nie możesz sprzedawać swoich prac???

Anna pisze...

Gosiu :))
wierze, że Ci się uda... bo jesteś naprawdę zdolną Babką i nie rozumiem jak Twoje prace mogą się komuś nie podobać...
nie chcę radzić, bo to Ty musisz podjąć decyzję... najlepiej chyba na kartce papieru wypisać plusy i minusy, za i przeciw... taki biznesplan na życie,chyba najważniejsze chyba to by nie palić za sobą mostów, by było do czego, do Kogo wracać.. (odpukać!!)

trzymam kciuki i pozdrawiam serdecznie
Ania

Magiczna prezystań... pisze...

Witaj kochana:)
Wiesz tez kiedyś nie wierzyłam w siebie wiec potrosze wiem co czujesz ale pomyśl kochana ...życie masz jedno i Ty sama je musisz przeżyc jak umiesz najlepiej i jak najpełniej rób to co Ci serce podpowiada bo będziesz żałowała do końca życia :)trzymam kciuki jesteś mega utalentowana wiec nie musisz sie obawiać życze pomyślnych decyzji :) MONIA

Tulka pisze...

Gosieńko, trudno radzić bo zamiast pomóc to można zaszkodzić..Ale kilka rzeczy jest pewnych, jeżeli nie masz zaplecza finansowego w gotówce lub w pewnych dochodach przeprowadzka z dwójką dzieci jest bez sensu.Podejmując pracę plus obowiązki domowe nie masz już energii na rękodzieło które jest Twoim prawdziwym talentem.
Jeżeli do tego, musisz namawiać męża do przeprowadzki to łatwo sobie wyobrazić, że nowa sytuacja szybko Was zmęczy i zaczną się kolejne problemy..Radzę ci nie podejmować radykalnych zmian, natomiast rozwijać aktywnie wszystko co związane z Twoją przyszłością.Nie zrażaj się trudnościami,nie oczekuj,nie oceniaj,nie wymagaj, pracuj, pracuj, pracuj a zobaczysz że pojawią się efekty i odniesiesz sukces!Cierpliwości Ci życzę bo całą resztę w sobie masz!Zostaw rodziców z boku, nie zmienisz ich, rób swoje!!
Ściskam mocno :))

Anonimowy pisze...

Wiem, że radykalna zmiana może się powieść - znam takie przypadki, ale sama tego nie doświadczyłam. Mogę Ci tylko życzyć powodzenia - cokolwiek zdecydujesz. A Twoje prace są świetne!
Ninka.

Boża Siłaczka pisze...

Oj dziewczyny to trudne decyzje,ale wiem że w moim środowisku nic się nie zmieni.Ale dzięki wam trwam i podnoszę się powoli do działania:))Dziękuję,wasza dobra energia spowodowała,że udało mi się zahaczyć na festyn u mnie w skansenie.Pierwszy raz nie mięli obiekcji,może dlatego że zadzwoniłam w ostatniej chwili.Do niedzieli muszę coś przygotować,trzymajcie kciuki.Żeby tylko rodzice ciut dziećmi się zajęli.

Penelopa pisze...

Małgosiu,
ręce opadają na tą naszą rzeczywistość. Jak to możliwe, żeby tak utalentowana osoba jak Ty...z takim darem... z chęcią tworzenia... miała problemy ze zbyciem swoich prac??!!!
...ale z drugiej strony wiem o czym piszesz...i to na różnych płaszczyznach[...]
...ale tu poruszę tylko jedną z nich. To prawda, że u nas bardzo trudno zaistnieć na rynku. Cóż, wszechogarniająca nas "chińszczyzna" zrobiła swoje. Ludzie się przyzwyczaili, że ozdobę do domu można kupić za marny grosz. Nie zastanawiają się jakiej to jest wartości, w jakich warunkach zostało wyprodukowane (a przecież często z pogwałceniem zasad uczciwego handlu i niehumanitarnym wykorzystywaniem dzieci do produkcji), nie zwracają uwagi na jakość. Niska cena jednak im głęboko zapada w mózgach...i potem tą cenę (ozdóbek masowo trzepanych) przykładają do przedmiotów rękodzieła. Autentycznego rękodzieła, gdzie twórca wkłada serce w swoją pracę i zastanawia się nad każdym szczegółem. ...i na dokładkę żyje w naszym kraju, gdzie koszty utrzymania są wysokie. Jak taki twórca ma uczciwie zarobić na utrzymanie???, kiedy nabywca na uczciwą cenę (często ustaloną na granicy opłacalności), kręci nosem, no bo przecież chińszczyznę można kupić za grosze. Chciałby taki konsument, aby rękodzielnik wycenił swoja pracę tak na ok 5zł/godzinę Tak, wtedy by z chęcią nabył towar, bo on "taki śliczny jest aż trudno uwierzyć, że to pani tak całkiem sama??? własnoręcznie zrobiła!" Ale już cena ze stawką 10zł za godzinę budzi zdziwienie a czasami oburzenie. A ja się wtedy pytam czy chciałby/chciałaby ta osoba pracować za tyle? I wtedy następuje konsternacja...
"Chińszczyzna" to jeden problem, a inny to koleżanki dorabiające sobie "chyba trochę na czarno" bez zakładania działalności gospodarczej. Jak osoba chcąca uczciwie zarabiać, prowadząca oficjalnie działalność gospodarczą, opłacająca składki ZUS i podatki ma z nimi konkurować? Cała rzesza hobbystek sprzedaje swoje rękodzieła po dabbingowych cenach tak, żeby tylko "poszły" i z przyjemności tworzenia mieć na swoje wydatki, kosmetyki, czy materiały hobbystyczne. Jak z takimi ma konkurować osoba prowadząca działalnośc???, która swoim tworzeniem chciałaby zarobić na życie. Kiedy na składkę ZUS musi odłożyć prawie 900zł??? Ile dni musi pracować aby oddać tą pańszczyznę państwu???
A znakomita większość wszelkiej maści Galerii jest przywiązana do cen chińszcyzny i tych dabingowych i żądają od twórców obniżenia swoich uczciwych cen. Po czym dodaje bez zmrużenia oka 70-80%marży (bo przecież on ma koszty) i wystawia towar po zabójczych cenach, który ostatecznie stanowi dekorację galerii, bo kto kupi tak drogo. A są Galerie, które narzucają ponad 100% marży ...chociażby LAS RĄK - z którą, po odkryciu tego faktu rozstałam się.
Szkoda gadać.
Ale nie możemy się poddawać. Na szczęście coraz więcej spotyka się świadomych i uczciwych konsumentów, takich, którzy doceniają walory autentycznej rękodzielniczej pracy. I wybierają jakość i wyjątkowość ponad wytwory "z metra, bez duszy"
Trzymam mocno za Ciebie Małgosiu kciuki.
...bo jeżeli Tobie, tak nieprzeciętnie zdolnej osobie ma się nie udać ...to komu????
Pozdrawiam Ciebie Małgosiu serdecznie i przesyłam dobrą energię. Niech da Ci siłę.

Penelopa pisze...

...i jeszcze ...
wydaje mi się, że nie ma przeciwwskazań, abyś swoje prace sprzedawał w Galeriach na zasadach komisowych. Nie wydaje mi się, aby umowa jakiegoś dofinansowania na rozpoczęcie działalności zabraniała tej formy sprzedaży.

agapucha pisze...

Przypadkiem dotałam do Twojego bloga ale cieszę, bo jakbym siebie widziała.
Wszystko co bym nie zrobiła zawszxe jest źle!
Powiem Ci, że pękłam w momencie kiedy przygotowałam święta i cała moja rodzina(2 siostry+szanowi rodziciele)mnie zlali.
Po wielu trudach w tajemnicy i znojach dostaliśmy kredyt na własne M - tylko M pracuje.Muszę jeszcze rok przygryzać język ale powiem Ci, że jak pójdę... będę w końcu Panią swojego życia. I jak się komuś nie będzie podobać...jego sprawa! Wara ode mnie! Na dzień dzisiejszy ludzie poznani w necie są mi bliżsi i bardziej pomocni niż rodzina.

Pozdrawiam

bestyjeczka pisze...

Jejku, Małgosiu, dopiero teraz nadrabiam zaległości blogowe a tu taki wpis. Masz niezaprzeczalny talent - nie waż się nigdy w to wątpić. W Polsce trudno się utrzymać z rękodzieła - Penelopa dobrze naświetliła problematykę. Mam nadzieję, że jakiej byś decyzji nie podjęła - wyjdzie dobrze i wypłyniesz na szerokie wody. Trzymam mocno kciuki za powodzenie.

tusiemaluje pisze...

Zaczynanie od początku zawsze jest oczyszczające! Twoja dusza domaga się tego, to to zrób, by potem nie żałować :) Podobają nam się Twoje pracę, są takie przytulasteeeeee! Będziemy zaglądać :)

savannah pisze...

"Dopoki bedziesz robil to, co robiles dotad, dopoty bedziesz osiagal takie wyniki jak do tej pory..."
Mysle ze cala madrosc zawarta jest w tym powiedzeniu, bo skoro "cos jest nie po Twojej mysli", to trzeba i myslenie i dzialanie zmienic.
Niewazne jak bylo kiedys, w przyszlosci wszystko moze sie zmienic na dobre. Pod warunkiem ze na dobre zmieni sie Twoje nastawienie.
Czlowiek odnosi porazki ale bez ryzyka tak naprawde nigdy nie bedziemy zyli pelnia zycia, bo strach bedzie nas zawsze paralizowal.
Zycze Ci sily, swiatla i ogromnej cierpliwosci w realizacji Twoich zamiarow, bedzie dobrze, nie poddawaj sie, a problemy traktuj jako ciemny tunel przez ktory trzeba przejsc,a nie mur w ktory trzeba walic glowa :)

Danka M. pisze...

Ha! Czytam i ... i siebie widzę a jeżeli siebie widzę to znaczy, że mogę się podpiąć pod Twoje pytanie/rozważanie o podjęciu decyzji. Niestety ja jej nie potrafię podjąć ,,jednym machnięciem szabelki,, ... małymi kroczkami idę a czasu mam coraz mniej. Ty masz szansę na spełnienie marzeń na podjęcie decyzji. Ciężko kiedy jest się zdanym na samego siebie, bez wsparcia, z wtłoczoną niską samooceną a czasem i poczuciem winy ..... ja stawiam na radykalną zmianę, na zmianę środowiska ( w moim przypadku celem jest chata w Bieszczadach ...).
Pozdrawiam i trzymam kciuki za podjęcie decyzji:)
Ps. Ja ze Śląska jestem ... otwieraj interes (galeria z niepowtarzalnymi, pojedynczymi egzemplarzami z możliwością obejrzenia i kupna + kawiarenka lub herbaciarnia - jak byłam młodsza chciałam coś takiego otworzyć) ja będę dostarczać moje butelki ubrane o ile wcześniej nie zwieję tam gdzie chcę:) A bloga nie zamykaj! Pozwól nacieszyć się swoimi cudownymi prymitywnymi lalkami. Ja je uwielbiam!:)

Ludkasz pisze...

Małgosiu, nie będę Ci doradzać, bo to nie łatwe i każdy z nas jest inny:) Mam nadzieję,że od czasu tego wpisu już się coś u Ciebie zmieniło na plus. Masz niezwykłe pomysły, Twoje prace są czarowne i klimatyczne:) To wielki talent...
Wiem co to znaczy mieć niskie poczucie wartości... Ogromnie mi pomógł blog i komentarze, które napędzają, dają mi poczucie,że coś jednak potrafię:) I znajomi, którym podobają się moje prace, i którzy je zamawiają. MAm teraz większą śmiałość,żeby gdzieś iść i zaproponować coś mojego..., z różnym skutkiem, ale liczę się z tym:)Wierzę,ze Ci się uda, tylko musisz w siebie uwierzyć, że potrafisz, że dasz radę... Mocno Cię przytulam i pozdrawiam:) Będzie dobrze, bo nie ma innego wyjścia i tej wersji się trzymajmy;)