No tak ,wpadłam po uszy...i to królicze uszy:) Już nie mogłam się doczekać aż zasiądę i coś uszyję na mojej maszynie. Łucznik jest jak wiecie super sprawdzonym sprzętem,ale ma już staruszek parę latek za sobą i babcia który na nim szyła też pewnie swoje wyszyła:) Nie pisze tu o Tulce,od której maszynę dostałam,bo właściwie Tulka szyła na niej chwilkę a maszynę zorganizowała od starszej już Pani,która jej nie potrzebowała. Test był więc króciutki,a ja zaczęłam ją testować już dłużej i niestety trzeba było poprzestawiać różne rzeczy to tu to tam,bo mi zrywa nitkę ciągle. A ,że mam przyjaciółkę krawcową,więc w te pędy do niej z maszyną pod pachą(a ciężkie cholerstwo jest!),i kochana znajoma swoimi rączkami poustawiała co trzeba,naoliwiła bo jak stwierdziła wysuszona była nieziemsko i zaczęła chodzić.Więc szczęśliwa wróciłam do domku,ale po dłuższym teście ,również przez siostrę (bo doświadczona bardziej),znowu mi nitkę zrywała.
Po kilku dniach więc,spragniona szycia ,moja siostra również,bo jej właśnie maszyna padła(też staruszka),pojechałam do mojej przyjaciółki znachorki od maszyn:)
Poszyła troszkę,przy okazji biorąc ze mnie miarę na tunikę fajną(więc przyjemne z pożytecznym:) No ale problem się powtarzał i stwierdziła,że trzeba fachowcowi starowinkę pokazać...ale...przypomniała sobie nagle.........
- Gośka,przecież ja mam maszynę na zbyciu nową.
Mąż szanowny jej prezent zrobił na wyjeździe i kupił okazyjnie niedrogo,tylko nie wziął pod uwagę faktu,że podobny model juz posiada.Maszyna wiec zakupiona i nie przydatna.Wyciagnęła i oczy mi rozbłysły,tak....tylko, mówię ja spłukana jestem,kasy nie mam a maszyna pewnie kosztuje.
A że ostatnio koleżance zrobiłam przysługę,ona na to ,że to najmniejszy problem jak mi się spodoba,zapłacę jak będę miec kasę,nawet w ratach za pół roku. Noi...namówiła mnie!
Tym bardziej,że maszyna ma fajne ściegi,drobniutkie,ozdobne i takie tam bajerki.Lekka,łatwa bardzo w obsłudze i...no czego chcieć więcej(może hafciarkę jedynie,he,he) ,no przepraszam sami wiecie,że w miarę jedzenia apetyt rośnie.
A łucznik pójdzie,a jakże do fachowca i już moja siostra ma na niego chrapkę,bo bez też została bez niczego.Więc nic się nie zmarnuje i pójdzie w dobre ręce.Siostra mi nawet za to poszewki uszyła na poduszki,z ciągłym nawlekaniem nitki(bo zrywała),ale już też nie mogła wytrzymać i szyła.
A ja przysiadłam do nowego nabytku i zaczęłam nową przygodę.No tylko cos nie mogę nitki na bębenek nawinąć ,niby proste a nie chce mi kręcić,muszę jeszcze pójść na przyspieszony kurs do znajomej .Ale jakoś ręcznie nawinęłam(czego się nie robi) i powstały różne różności.
Pierwsze były kaczki,kompletnie nieforemne,więc nawet nie pokazuję:)) Ale dzieci chciały,więc podjęłam wyzwanie.Potem szyłam kwiatki(jeszcze nie wykończone,więc też będą później),następnie powstały króliki i jeden ślimaczek(ale muszę formę zmienić ,bo też trochę krzywulec.)
Dziś króliczki pokazuję i proszę o konstruktywną krytykę:)
Niektóre tkaninki i tasiemka czerwona wykorzystane z przydasiów od Penini:)
Wiecie co jak zaczęłam tak siedziałam do 2.00 w nocy i chciałam jeszcze i jeszcze!!Ale już mi oczy odmawiały posłuszeństwa i tak prawie co dzień będzie.Wyszukuję wzorów,wykrojów i szyję najpierw tildowate twory ,które od zawsze mnie zachwycały.Jak dam radę to,będę je przerabiać na swoją modłę.
W sobotę króliczki będą dostępne na moim sklepiku: Chatka Jasia.Jeśli ktoś ma ochotę takiego przygarnąć ,zapraszam.W sprzedaży również z cynkowymi osłonkami do dekoracji.
Pozdrawiam wszystkich,dziękuję za wszystkie wasze przemiłe komentarze i zapraszam na moje candy poniżej:))
24 komentarze:
ale naprawde,niema co krytykować!
ale naprawde,niema co krytykować!
fajne króliczki i sesja zdjęciowa super
Śliczne !!! Urocze !!!
Pozdrawiam cieplutko.
Cudne!!! Chciałabym, żeby jakiś do mnie przykicał :D A może sama sobie podobnego zmajstruję ( oczywiście ręcznie i za Twoją zgodą :)Pozdrawiam! Brydzia
Króliczki bombowe, bardzo udanie Ci się rozmnożyły:)))
Jeśli zaś chodzi o maszynę a raczej niemożność nawinięcia nitki na szpuleczkę... zazwyczaj trzeba przekręcić koło napędowe odwrotnie do kierunku obrotu przytrzymując jego środek- możesz usłyszeć takie charakterystyczne kliknięcie, wtedy maszyna nie szyje, ale koło obraca się i działa mechanizm nawijania. Tak miałam w stareńkim Łuczniku i w obecnym Pfaffie i podejrzewam, ze tak samo to działa w innych maszynach. Nie wiem tylko czy cokolwiek zrozumiałaś z tego co napisałam, o wiele łatwiej byłoby to pokazać;))))
króliczki niesamowite...a ślimaczek taki uroczy...
przesliczne !!! cudne :*
Wspaniale wychodzi Ci to szycie, absolutnie nie ma do czego się przyczepić :))
Piękny jest ten materiał, z którego zrobiony jest ślimaczek...
Pozdrawiam
Króliki super! Miłego oswajania maszyny ;) Czekam na kolejne śliczne rzeczy. Pozdrawiam!
Mnie też wzięło ostatnio na szycie drobiazgów , a twoje są przepiękne.
No naprawdę wpadłaś po uszy..:))wprawdzie nie obyło się jak piszesz bez drobnych potknięć z maszyną ale najważniejsze,że już szyjesz i że siostra na tym też skorzysta :))
Ściskam !
No no... znam to uczucie ;-)
Króliczki świetne....
Ściskam :)
Fajnie ze szycie sie spodobalo :-)
Kroliczki sa urocze, a moja uwage zwrocil jeszcze piekny pobielony swiecznik-cudenko.
Pozdrawiam
To ja skrytykuję: Króliki beznadziejnie i obrzydliwie słodziutkie :)))
Gosiu, tak się cieszę, że tyle radości Cie spotyka, bo Ty taka dobra dusza jesteś:))
Króliczki piękne, ja bym im tylko tą trzecią nogę na tyłku wycieła:)
Króliczki są niesamowite - bardzo mi się podobają. Ale ślimaczek je pobił na głowę!! Jaki zajefajny - chyba pozwolę sobie zainspirować się tym pomysłem o czym powiadomię osobiście jak mi coś z tego wyjdzie - bo jak na razie mam dużo innej roboty.
Wspaniale że szyjesz:))Kochana to jakaś magia wczoraj i dziś szyłam prawie takie same króliczki:))Co za zbieg okoliczności:))
Ale Twoje są piękniejsze od moich.
Ślicznie:)
Podeślę Ci kilka fajnych wzorów:)
Buziaczek:)
oj tak, a za slimaczkiem to juz przepadam
alicja
Super królisie:)A ślimaczek, prześlicznie zagląda w obiektyw.Nie da się krytykować.Za piękne tworki.Pozdrawiam serdecznie:)
O rany,dziękuję za tyle przemiłych komentarzy:)))
Jolinka dzięki wielkie za radę,wybróbuję nuż się uda,byłoby super,bo nawet nie mam czasu do znajomej się wybrać po pomoc.
Agnieszka-Arnold ,he,he też myślałam żeby cos z tym kuprem przerobić bo mi zbytnio nie pasował:)
Gosiu słodkie są te królisie . serdecznie pozdrawiam :-)
Fajnie tak czytać jak ktoś się cieszy, taka lawina radości:) Może mnie to kiedyś spotka w tym temacie:) Dużo zapału i wytrwałości życzę. Króliczki super.
Czadowe króliki Ci wyszły:)
Prześlij komentarz